Każdy naród charakteryzuje zbiór różnorakich cech i zachowań.

Ukształtowanych przez wieki, na które to wpływ miały położenie geograficzne, gospodarka, polityka, sąsiedzi, itd. To duże zróżnicowanie powinno mieć również odzwierciedlenie w tworzeniu i realizacji strategii walki z pandemią Covid -19 w poszczególnych krajach.

Skandynawowie mają dużą samodyscyplinę, zaufanie do rządu, mają inny temperament niż południowe nacje. U naszych północnych sąsiadów nie są konieczne szczegółowe rozporządzenia dotyczące ograniczeń – wystarczyłyby rekomendacje – co robić, czego nie robić i jak zachowywać się w czasie pandemii. Państwo ma zaufanie do obywateli, a obywatele mają zaufanie do państwa.

A jaka jest nasza, jako społeczeństwa, strategia walki z pandemią?

Prawdopodobnie jest o strategia kombinowania. Liczymy, że większość się zastosuje do wprowadzanych ograniczeń i rozporządzeń i to wystarczy, żeby była to taka masa krytyczna, która nie doprowadzi do masowych zachorowań i załamania się funkcjonowania służby zdrowia.

Jak przeanalizujemy sobie ten rok pandemii to tak właśnie wyglądała ta strategia: rząd nie ogłosił stanu nadzwyczajnego (może z obawy przed odszkodowaniami dla przedsiębiorców, niechęcią do przekładania wyborów, a może po prostu nie widział takiej konieczności).

To sprawia, że są podstawy prawne do tego, żeby próbować podważać wprowadzane rozporządzenia i normalnie prowadzić działalność. Mamy nosić maseczki, ale są tacy, którzy w ogóle tego nie robią, a część nosi je nieprawidłowo (na zaliczenie, żeby nikt się nie przyczepił). W szczycie sezonu zimowego są zamknięte hotele, ale okazuje się, że w kwaterach prywatnych interesy kwitną (płatność gotówką i w razie kontroli parafrazujemy hasło przecież „wszyscy Polacy to jedna rodzina”). Są zamykane siłownie, baseny, stoki, hale sportowe i nagle dynamicznie rośnie członkostwo w klubach sportowych, a jednym z najpopularniejszy związków jest Polski Związek Przeciągania Liny (co ma też swego rodzaju wymiar symboliczny) i już można w pełni korzystać z uciech sportowych. Są zamknięte restauracje, puby, kluby, ale niektóre otwierają się dla stałych i zaufanych klientów. Fryzjerzy nie mogą działać, ale mogą swoim klientom złożyć przyjacielską wizytę domową i przy okazji pokazać pełnię swoich umiejętności.

Po prostu kombinujemy.

Każdy z nas w różnych sytuacjach stoi przed wyborem i dylematem – czy w pełni zaakceptować rozporządzania i się nim podporządkować czy też szukać luki w systemie. Trzeba mieć świadomość konsekwencji takich działań i wpływu na zwiększenie liczby zachorowań. Trudno winić przedsiębiorców, że się otwierają i walczą o swój byt – przetrwają ci, którzy potrafią sobie poradzić w ciężkich czasach.

Rząd nie zwiększa pomocy dla przedsiębiorców, ponieważ chce trzymać w ryzach dług publiczny. Nie jesteśmy tak bogatym krajem jak państwa Europy Zachodniej, pewnie dlatego pomoc dla przedsiębiorców nie jest wystarczająca. Osobiście uważam, że ta pomoc mogłaby być zdecydowanie większa dla branż dotkniętych kryzysem (hotele, restauracje, agencje eventowe, Incentive, podwykonawcy, itd.). Byłaby również opłacalna dla budżetu naszego kraju w dłuższej perspektywie czasu, ponieważ nie doceniamy aspektu reguły wzajemności.

Jestem pewien, że przedsiębiorcy, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji w związku z pandemią jeżeli teraz otrzymaliby większą pomoc to na pewno w przyszłości byli bardziej sumiennymi płatnikami podatków, a co za tym idzie długookresowo skorzystałby na tym budżet państwa.  

Sebastian Oprządek  

sebastian.oprzadek@elpadre.pl